piątek, 29 lipca 2016

Pieczona owsianka z jagodami lub borówkami




 Po hicie, jakim okazał się dla mnie baton od Legal Cakes (recenzja tutaj), postanowiłam pierwszy raz w życiu przygotować pieczoną owsiankę. Bazowałam na składzie batona owocowo-czekoladowego - zamiast odżywki białkowej dałam jajko (lub siemię lniane, różne wariacje tworzyłam), a zamiast czekolady - ziarno kakaowca. Ale ponieważ truskawki się skończyły, musiałam zmienić owoce i nieco przepis. Dzielę się z Wami wersją jagodową, ale tak naprawdę owoce możecie zamienić na dowolne. Pamiętajcie jednak, że te bardzo soczyste się nie sprawdzą, jeśli będziemy chcieli otrzymać owsiankę w wersji zwartej - po prostu całość nam się rozleci. Baaardzo aromatyczna i smakowita oraz sycąca opcja - sezonowa (korzystajmy z bogactwa owoców! To źródło świetnych przeciwutleniaczy! Zimą takich nie będzie! :)), zdrowa (ze względu na płatki owsiane oraz pełnowartościowe białko) i prosta. Zapraszam!

Składniki (2 porcje):

  • 100 g płatków owsianych + 20 g mąki z topinamburu (lub 120 g płatków owsianych)
  • 40 g banana (ok. pół niedużego)
  • 1 wiejskie jajko
  • skórka otarta z połowy niedużej cytryny (oblanej wrzątkiem i wyszorowanej)
  • ekstrakt waniliowy lub ziarna wanilii - do smaku
  • 3 łyżki mleka (może być roślinne)
  • woda do zalania płatków
  • filiżanka jagód lub borówek
  • opcjonalnie: coś do posłodzenia
Płatki owsiane zalewamy wrzątkiem do ich wysokości - tak, aby całkowicie wchłonęły płyn i napęczniały. W misce blendujemy banana z jajkiem, mlekiem, skórką cytryny i ekstraktem. Masę jajeczną łączymy z napęczniałymi płatkami, a następnie dodajemy owoce i mąkę z topinamburu (lub pomijamy ten krok, jeżeli używamy samych płatków). Pieczemy pół godziny w piekarniku nastawionym na ok. 180-200 stopni Celsjusza (u mnie się nie pokazuje temperatura, więc ciężko mi określić - tak, aby owsianka była zwarta). Zajadamy ciepłe (wtedy jest baaardzo puszyste) lub zostawiamy do ostudzenia - mamy wtedy w formie zwartej, niczym batony od Legal Cakes :)

Modyfikacja wegańska: pomiń jajko, mleko zamień na roślinne. Do masy bananowo-mlecznej dodaj płatki, a następnie siemię lniane mielone - tak, aby całość się ładnie zagęściła (u mnie to była czubata łyżka). Reszta bez zmian.

Smacznego!

środa, 27 lipca 2016

Zdrowe lody dla ochłody!


Upał daje się we znaki - i choć nad jeziorem czy innym akwenem kompletnie nie przeszkadza, to w mieście bije od murów, asfaltu. Przestrzeń jest zamknięta, więc ciężko o wiatr. Trzeba się czymś orzeźwić. Po mojej propozycji już niesezonowej lemoniady arbuzowo-truskawkowej (choć dalej polecam, nawet z samym arbuzem!), przychodzę do Was ze zdrową wersją lodów. Kombinacja znana, bowiem są to lody z bananów. Długo chodziłam z zamiarem ich zrobienia, ale dopiero gdy zaopatrzyłam się w rozdrabniacz kuchenny, zaczęłam szaleć i jem je codziennie :) Dostarczają cukrów prostych, ale także błonnika. Dobrze jest je łączyć z dodatkiem tłuszczowym (np. orzechami, wiórkami kokosowymi lub masłem orzechowym), który sprawi, że przyswoją się witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, ale także indeks glikemiczny będzie niższy. Kombinacji smakowych jest wiele, a ogranicza Was tylko fantazja. Poniżej znajdziecie rozpisany przepis bazowy, a także pomysł na kilka innych opcji.

Przygotowanie:
Banana kroimy w plasterki i umieszczamy w woreczku na mrożonki, który wkładamy do zamrażalnika na przynajmniej 3-4 godziny. Po tym czasie, zamrożone plasterki umieszczamy w misie blendera/rozdrabniacza (najlepiej z ostrzem w kształcie litery S) i blendujemy, aż uzyskamy kremową konsystencję.

Propozycje;

  1. Lody brzoskwiniowe - brzoskwinię kroimy w plasterki i mrozimy razem z bananem, a następnie wspólnie miksujemy. Posypujemy wiórkami kokosowymi.
  2. Lody czekoladowe - gdy rozdrobnimy banana, dosypujemy łyżeczkę (lub dwie) kakao naturalnego i ponownie chwilę blendujemy. Posypujemy orzechami laskowymi.
  3. Lody jagodowe/malinowe/porzeczkowe - po rozdrobnieniu banana, dodajemy świeże owoce i ponownie chwilę blendujemy. Możemy je także zamrozić i zblendować z bananem - osobiście nigdy tego nie robiłam ;) Wyśmienite z wiórkami kokosowymi.
  4. Lody orzechowe - do rozdrobnionych bananów dodajemy łyżeczkę masła orzechowego.
  5. Lody chałwowe - do rozdrobnionych bananów dodajemy łyżeczkę tahini. Można także dodać łyżkę zmielonego sezamu.
  6. Lody waniliowe - do bananów dodajemy ziarenka z połowy laski wanilii.
  7. Lody cytrusowo-miętowe - rozdrabniamy kilka listków mięty i dodajemy do zmiksowanych bananów. Następnie ścieramy skórkę z połówki cytryny (lub pomarańczy) i całość zwieńczamy paroma kroplami soku z cytryny.
Mam nadzieję, że którąś z tych propozycji wykorzystacie :) Tradycyjnie - życzę smacznego!

poniedziałek, 25 lipca 2016

Torras, Czekolada gorzka (60%) bez cukru, słodzona stewią - Recenzja

Była to pierwsza czekolada bez cukru, którą kupiłam. Bardzo długo koło niej chodziłam, bywając na działach ze zdrową żywnością, aż chyba rok temu, na urodziny, tata mi ją kupił. Tabliczkę jadłam kilka miesięcy - wysoka cena, pyszny smak i zdrowy rozsądek (bo mimo braku zawartości cukru, całość nadal jest dość kaloryczna) sprawiły, że się nią delektowałam.

Całość zapakowana jest plastikową folię (nie aluminiową), którą trzeba rozerwać, żeby dostać się do wnętrza - nie da się jej ponownie zapakować i dokładnie zamknąć. Następnie tabliczkę otacza kartonowe opakowanie, niczym koperta, z bardzo wygodnym zamknięciem, dzięki czemu czekolada nam nie wywietrzeje ;)


Długa tabliczka podzielona jest na 10 kostek, dość sporych powierzchniowo. Łatwo się łamie w wyznaczonych miejscach (co widać, na zdjęciu). Jest dość cienka. Przypomina mi tabliczki Lindt - ale te widuję tylko na zdjęciach, więc nie wiem, czy słuszne jest moje porównanie ;)


Aromat jest przyjemnie kakaowy. Ze względu na zawartość tego składnika, można czekoladę zakwalifikować bardziej do czekolad deserowych - aczkolwiek porównałabym w smaku jej gorzkość do czekolad Cavalier 85%. Pewnie to zasługa dobrej jakości ziaren kakao. Czekolada ma przyjemnie gładką teksturę, bardzo dobrze rozpuszcza się na języku. Czuć w niej specyficzny "chłodek" od erytrolu, natomiast absolutnie nie objawia się metaliczny posmak stewii, co jest dużym plusem. Bardzo dobry smak i jakość aż zachęcają, żeby się nimi powoli delektować. To już moja druga tabliczka i mam nadzieję, że uda mi się także spróbować innych wariantów smakowych czekolad tej firmy (a jest ich naprawdę wiele!).


Skład: miazga kakaowa, substancja słodząca (erytrytol 29,5%, glikozyd stewiolowy 0,027%), masło kakaowe, inulina, odtłuszczone kakao, emulgator (lecytyna sojowa), aromat (waniliowy)
Kaloryczność: 410 kcal/100 g (tabliczka); 41 kcal/kostka (10 g)
Cena: ok. 10 zł
Dostępność: Tesco, E. Leclerc, Auchan
Ocena: 6/6

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

piątek, 22 lipca 2016

Baton Lifebar Chocolate - Recenzja

Przy okazji zakupów w sklepie Organic, dorwałam baton Lifebar. Jako czekoladoholik nie byłabym sobą, gdybym nie sięgnęła właśnie po kakaową wersję - poszukując tym samym ewentualnego zamiennika batona Raw Protein Cocoa Beans.

Chrrrrruupiąca czekolada!
Pierwsze, co uderza w wyglądzie, to duże kawałki orzechów przebijające w ciemnej, daktylowo-kakaowej masie. Baton jest przyjemnie miękki w konsystencji - ale nie rozpływa się w ustach jak krówka ciągutka.
Czuć specyficzną kwaskowatą słodycz daktyli, które są podstawą ulepka. Następnie przebija intensywna gorycz kakao. A może to od niej pochodzi owa kwaskowa nuta? Nie przypomina to, natomiast, brownie - bardziej batona "Dobra Kaloria" w wariancie kakao& orzechy. Migdały oraz ziarno kakaowca dopełniają całość, przyjemnie chrupiąc pod zębami. Absolutnie nie wyczuwam tutaj orzechów laskowych ani wanilii - daktyle i kakao mocno dominują smak. A szkoda, bo właśnie ze względu na nie zdecydowałam się poszukiwać dalej mojego ulubionego czekoladowego batona. Na pewno nie zdetronizował Raw Protein Cocoa Beans i chyba do niego nie wrócę - chociaż przyznaję, że chrupiące cząstki bardzo uatrakcyjniły całość :)

Skład: daktyle*, surowe orzechy nerkowca*, migdały*, kokos*, surowa czekolada* 10% (pasta z surowych ziaren kakao, surowe kakao sproszkowane), wanilia, pasta z orzechów laskowych
Kaloryczność: 398 kcal/100 g, 187 kcal/batonik (47 g)
Cena: ok. 8 zł
Dostępność: Sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 4/6
Inne warianty smakowe: Kokos, Figa, Morela, Wiśnia

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

środa, 20 lipca 2016

Chłodnik pomidorowy, czyli szybkie danie na każdą porę dnia



Uwielbiam lato za przepyszne pomidory - jędrne, mięsiste, soczyste, o przepysznym aromacie i smaku. Przyrządzam z nich przeciery, dodaję do leczo z cukinii, kroję w kostkę i robię bruschetty, jem na kanapki z białym serkiem lub wędliną, jako sałatkę z cebulką i z jogurtem lub w postaci poniższego chłodniku. Szczególnie świetnie komponują się z czosnkiem i ziołami, które sami wyhodujemy - moja mama od kilku lat ma w ogródku lubczyk (naprawdę rewelacyjnie wzbogaca smak dania! nie możecie go pominąć!), a ja uprawiam bazylię :) Suszone pomidory intensyfikują aromat tych świeżych, ale nie dominują ich smaku. Czosnek stawia pikantny akcent nad i. 
Dlaczego warto jeść pomidory? Są bardzo dobrym źródłem przeciwutleniacza o nazwie likopen (który działa przeciwnowotworowo i przeciwstarzeniowo) oraz potasu (bardzo ważnego elektrolitu, który wypacamy w upalne dni - choć na razie od takowych mamy odpoczynek, to warto zwracać na niego uwagę, bowiem niedobór skutkuje skurczami mięśni, a także negatywnie wpływa na układ krwionośny) i wit. C (dlatego nie należy go łączyć z ogórkami - ponoć; choć ja osobiście łączę ;)).

Składniki:

  • dwa bardzo duże pomidory (bardzo dojrzałe, najlepiej malinowe)
  • ząbek czosnku
  • pasek papryki o szerokości ok. 3 cm
  • kilka listków świeżego lubczyku ogrodowego oraz bazylii
  • dwa suszone pomidory
  • łyżka oleju (zalewa z pomidorów)
  • sól i pieprz do smaku
  • do podania: pestki słonecznika, prażona ciecierzyca, grzanki z pieczywa pełnoziarnistego, pieczywo chrupkie żytnie na zakwasie typu Wasa lub np, Chrupak Galicyjski*
Wszystkie składniki umieszczamy w misie blendera i miksujemy do uzyskania jednorodnej konsystencji. Jeśli pomidory nie chcą się zblendować - należy dolać odrobinę wody. Podajemy z chrupiącymi dodatkami do wyboru z zaproponowanych powyżej.

Smacznego!
_________________________________
*z żadną z tych marek nie współpracuję :)

poniedziałek, 18 lipca 2016

Baton Bonvallis, Pomarańcza i migdały - Recenzja

Będąc w sklepie, zawsze wyszukuję ciekawych, bezcukrowych słodkich propozycji. Kończy się najczęściej tym, że zakup trafia do mojego koszyka, następnie go fotografuję, próbuję i recenzuję. Nie zjadam go w całości - chomikuję i podjadam po kawałeczku ;)
Będąc w Supermarkecie przy Hali Mirowskiej w Warszawie, natrafiłam na baton Bonvallis. Jako miłośniczka skórki pomarańczowej, chwyciłam właśnie ten wariant.

Baton bakaliowy w waflu?
Dopiero po dokładniejszym przestudiowaniu etykiety dostrzegłam, że baton otacza cienki wafelek. Właściwie, jest to... opłatek. Absolutnie nie przeszkadza on w smaku, a wręcz ułatwia konsumpcję i sprawia, że nie ubrudzimy się miazgą bakaliową ;)

Chrupiąca figa i aromatyczna pomarańcza
Woń skórki pomarańczowej uderza do nozdrzy zaraz po otwarciu opakowania. Nie jest on, jednak, nachalny ani gorzki. Bardzo przyjemny. Wgryzając się w batonik, czuję chrupkość pestek fig - choć sama nie jestem wielką ich miłośniczką, to w połączeniu ze skórką pomarańczową smakują idealnie! Delikatnie ciągnąca się struktura batonika (może nie tyle co krówka ciągutka, ale coś na kształt ;)) przyjemnie satysfakcjonuje moje podniebienie. Całość jest dość słodka, więc jak zwykle nie zjadłam go na raz ;) Oprócz pestek figi coś tam jeszcze chrupie pod zębami - prawdopodobnie były to migdały, ale nie wyczułam ich wyraźnego smaku.

Czy kupię ponownie?
Jeśli będę miała okazję, to możliwe, że tak. Aczkolwiek cena za takie cudo jest spora i chyba wolałabym przeznaczyć ją na batona Bombus z serii RawProtein (Cocoa Beans lub Peanut Butter). Natomiast to połączenie zainspirowało mnie do samodzielnego przygotowania bakaliowych kulek mocy - muszę się tylko zastanowić, czy któryś z moich blenderów udźwignie tę pracę ;)
Skład i kaloryczność
Dostępność: sklepy internetowe, supermarket na Hali Mirowskiej (nigdzie indziej nie widziałam :( )
Cena: ok. 6 zł
Inne warianty smakowe: daktyle i orzechy włoskie
Ocena: 6/6

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

czwartek, 14 lipca 2016

Kalafiorowe placuszki na letni obiad


Lato zachwyca bogactwem warzyw i owoców. Jednym z jego smaków, obok fasolki szparagowej, botwinki i bobu, jest kalafior. Typowo moja mama podsmażała go na maśle z bułką tartą. Dzisiaj jednak polecam Wam go w formie placuszków, które świetnie sprawdzą się na obiad, lekką kolację lub jako przekąska.

Składniki:

  • pół sporego kalafiora
  • pół sporej cebuli
  • jajko (wiejskie)
  • dwie łyżki mąki gryczanej (lub więcej, jeśli masa jest zbyt luźna)
  • koperek
  • sól, pieprz świeżo mielony, gałka muszkatołowa - do smaku
  • odrobina oleju do wysmarowania patelni + 1 łyżeczka do podduszenia cebuli
Kalafiora gotujemy na parze. Porządnie odsączamy. Na łyżeczce cebuli podduszamy plasterki cebuli z odrobiną soli. Przestudzone warzywa blendujemy. Przyprawiamy siekanym koperkiem, solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Wbijamy jajko i dodajemy mąkę. Masa powinna być gęsta - w trakcie smażenia kalafior i tak puszcza wodę, więc placuszki stają się bardzo delikatne. Rozgrzewamy patelnię (ceramiczną lub teflonową), którą delikatnie natłuszczamy. Smażymy po ok. 5 minut z każdej ze stron - zależy od temperatury patelni. Podajemy ze świeżymi, sezonowymi warzywami lub mięsem (np. kurczakiem lub indykiem).
Smacznego!

poniedziałek, 11 lipca 2016

Baton "Dobra Kaloria" - Kokos & Orzech - Recenzja


To już trzeci wariant smakowy batonów "Dobra Kaloria", który mam przyjemność próbować. Za każdym razem, widząc je na półce sklepowej, sięgam po inny smak, czekając na jakieś nowe, smakowe objawienie ;)

Pierwsze wrażenie
W daktylowej masie wyraźnie przebijają kawałeczki orzechów i mikro plamki, świadczące o obecności wiórków kokosowych. Konsystencja jest zwarta, ale także miękka - na pewno nie rozpaprze się w torebce pod naciskiem wszystkich niezbędnych rzeczy, które tam trzymamy ;) Zapach kokosa nie uderza, jest bardzo subtelny i wyraźnie zdominowany karmelową nutą daktyli.

Smak
Subtelny kokos idealnie współgra z chrupiącymi orzechami i słodyczą daktyli. Nie czuć żadnych specyficznych nut jak w batonie Raw Energy Coconut & Cacao. Pomimo faktu, że wspomniany Bombus ma zdecydowanie bardziej kokosowy aromat, to smakowo chyba bardziej odpowiada mi Dobra Kaloria. Na pewno nie przypomina w żaden sposób Bounty i dla miłośników kokosa może być to pewne rozczarowanie. Niemniej jednak zwłaszcza dzięki orzechom, jest to świetna przekąska. Karmelowa słodycz daktyli świetnie współgra z subtelnością kokosa (który nie ma zapachu szmatki ;)), co podkręca smak orzeszków ziemnych.

Czy kupię ponownie?
Na pewno tak. Wraz z wersją śliwkową jest to moje ulubione połączenie smakowe. Ania z bloga Naturalna Kuchnia Wegetariańska zasugerowała, że smak tego batona przypomina Michałki. I chyba faktycznie coś w tym jest - nie jadłam ich wersji kokosowej, ale wydaje mi się, że najbliżej temu batonowi do wspomnianych cukierków.
Skład: Daktyle, chrupki zbożowe (mąka kukurydziana, mąka ryżowa), wiórki kokosowe, orzechy nerkowca (5,8%), orzeszki ziemne (3,9%).
Kaloryczność: 386 kcal/100 g (135 kcal/batonik 35 g)
Cena: ok. 2 zł
Dostępność: Tesco, E. Leclerc
Inne warianty smakowe: Kawa & orzech, Kakao & orzech, Chrupiący Orzech, Jabłko & Cynamon, Śliwka & ziarna
Ocena: 6/6

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

piątek, 8 lipca 2016

Superfoods studenta, czyli naturalne produkty, których używam ze względu na ich prozdrowotne działanie

Nie podążam za nowościami i nie szaleję ze stosowaniem suplementów oraz superfoods. Wierzę, że dobrze zbilansowana dieta (o mojej już wkrótce), różnorodna, oparta na naturalnych składnikach, jest w stanie dostarczyć wszystkich niezbędnych składników organizmowi. Jest kilka perełek, które stosuję ze względu na właściwości odżywcze i prozdrowotne, a także wzmacniające. Ogromna część to produkty wspierające odporność, trawienie (błonnik), a także przeciwstresowe i wspomagające procesy myślowe. Ponieważ mój budżet jest ograniczony (najdroższa z poniższych rzeczy to olej z czarnuszki egipskiej, ale kupiłam go ze względu na mój stan zdrowia), nie znajdziecie u mnie nasion chia, spiruliny, chlorelli, młodego jęczmienia i innych takich rewelacji. Muszę też zaznaczyć, że jeżeli na co dzień jemy źle, a stosujemy superfoods, oczekując od nich uzdrowienia - to nie tędy droga. Szkoda pieniędzy. Podstawą jest dieta, wspomagana ewentualnymi suplementami/superfoods w zależności od niedoborów i kondycji naszego organizmu.
Nie smęcąc dłużej - zapraszam na przegląd! :)
  • Siemię lniane mielone (odtłuszczone) - stosuję ze względu na błonnik, który daje uczucie sytości oraz rewelacyjnie reguluje pracę jelit. Jest to także dobry dodatek tłuszczowy (chociaż to odtłuszczone ma go znacznie mniej). Mieszam z jogurtem naturalnym lub owsianką, bardzo często zagęszczam nim sosy.
  • Olej z czarnuszki egipskiej - brak mi niestety systematyczności w jego stosowaniu. Spożywam na czczo łyżeczkę (5 ml - plastikowa) i od razu połykam. Stosuję w celu wzmocnienia odporności, produkcji białych krwinek oraz przywrócenia równowagi w moim organizmie (odsyłam do posta o skutkach diety ubogokalorycznej).
  • Olej lniany (tłoczony na zimno) - akurat mi się skończył :) Używam do sałatek i potraw, których nie poddaję obróbce termicznej. Duża dawka omega-3 oraz lignanów, regulujących działanie układu hormonalnego.
  • Orzechy włoskie - są w mojej kuchni również ze względu na kwasy omega-3 oraz nienasycone kwasy tłuszczowe. Często lądują w mojej owsiance, zwłaszcza w okresie wzmożonego wysiłku umysłowego (sesja, nauka), a zdrowe tłuszcze wspomagają działanie układu nerwowego oraz obniżają IG potraw.


  • Suszone śliwki/morele  - źródło błonnika oraz słodkości ;) Gdy mam problemy z żołądkiem lub jelitami, spożywam je w większej ilości i świetnie wspomagają mój układ trawienny. Spożywam same lub z owsianką.
  • Cytryna - codziennie piję wodę z sokiem z cytryny, przed śniadaniem i olejem z czarnuszki. Źródło wit. C, przyspiesza perystaltykę jelit, oczyszcza je, pobudza do pracy i przygotowuje do śniadania. Mój brzuch czuje się lżej, pozbawia się resztek i jest gotowy do strawienia nowego posiłku.
  • Jogurt naturalny (opcjonalnie kefir) - jem codziennie z owocami, płatkami zbożowymi, otrębami, orzechami lub pestkami. Stosuję ze względu na zawartość wapnia i probiotycznych bakterii, wspierających układ trawienny. Zabielam nim sosy i zupy, czasem dodaję do sałatek lub surówek.
  • Miód - gości u mnie głównie zimą (piję wodę z łyżeczką miodu, odstane przez noc wraz z imbirem; rano dodaję sok z cytryny), dla wzmocnienia odporności. Latem dosładzam nim koktajle, które składają się z mało słodkich owoców i zieleniny. Ma działanie przeciwwirusowe, przeciwbakteryjne, wspomagające perystaltykę jelit i układ immunologiczny.
  • Natka pietruszki - skarbnica minerałów i witamin (zwłaszcza C i A). Odtruwa i oczyszcza organizm, wzmacnia odporność. Rewelacyjnie wspomaga walkę z przeziębieniem.
  • Imbir (korzeń)  - napar z imbiru piję zimą jako napój rozgrzewający i wzmacniający. Wiem, że niektórzy piją z jego dodatkiem lemoniadę latem - dla mnie jest za bardzo rozgrzewającą rośliną, więc w upał mój organizm musiałaby się zmuszać do jego wypicia. Bardzo dobrze wspomaga układ odpornościowy, działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie oraz wspomaga metabolizm. Dodaję go także do koktajli z warzyw korzeniowych, które stosuję dla wzmocnienia odporności, gdy łapie mnie przeziębienie.
  • Awokado - jest pyszne ;) Zawiera kwasy Omega-3, Omega-6 i Omega-9, dzięki czemu nawilża skórę od środka, poprawia jej elastyczność.
  • Czosnek - stosuję cały rok i przez to często go ode mnie czuć :P Do sałatek, mięs, obiadu... W większej ilości idzie u mnie, gdy łapie mnie przeziębienie. Znowuż, ma działanie antybakteryjne i antywirusowe.


  • Kakao/ziarno kakaowca - szczególnie dużo spożywam w okresie sesji, stresu, wysiłku umysłowego (mój organizm sam się go domaga - czy to w formie gorzkiej czekolady, czy jako napój do picia/dodatku do owsianki), a to ze względu na zawartość magnezu i tłuszczu. Magnez wpływa zbawiennie na układ nerwowy (należy jednak pamiętać, że przyswaja się w towarzystwie wit. B6 - ja ją suplementuję osobno, ze względu na zalecenie lekarzy).
  • Majeranek - dodaję go do mięs, sosów i sałatek. Bardzo dobrze wpływa na przemianę materii, przyspieszając ją i regulując
  • Kurkuma - dodaję do potraw indyjskich i sałatek, a gdy rozbiera mnie przeziębienie - dodaję do naparu z imbiru. Ponownie, ma działanie rozgrzewające i wzmacniające odporność.


  • Pestki dyni - źródło cynku (a poza tym, bardzo mi smakują ;)). Cynk świetnie wzmacnia odporność i pomaga regenerować się skórze oraz walczyć ze zmianami trądzikowymi. Zauważyłam, że gdy walczyłam z pokrzywką słoneczną, miałam na niego wzmożoną ochotę - organizm sam się domagał, czego mu brakuje. Jako iż mam wypryski i wypadają mi włosy - cynk jest u mnie niezbędny. Dodatkowo pestki dyni zwalczają pasożyty i działają prewencyjnie - mam kota i psa, i choć przestrzegam zasad higieny, to nigdy nic nie wiadomo ;) Robiąc ostatnio badania, testy na pasożyty wyszły negatywnie, więc coś w tym jest ;) Dodaję do sałatek lub gdy wypiekam chleb.
  • Pestki słonecznika - tanie (w porównaniu z orzechami) źródło tłuszczu i... wit. E, której brakuje w mojej diecie. Samego w sobie nie lubię chrupać, ale dodaję do owsianki, sałatek i robię z nim pesto.
  • Otręby - dosypuję je do owsianek, jogurtów i koktajli, żeby uregulować IG potraw i jako źródło błonnika.
  • Jarmuż - pojawia się w mojej lodówce, gdy rozbiera mnie przeziębienie. Miksuję z nim koktajle i robię sałatki. Również posiada wiele witamin - A, K, z grupy B oraz C, a także minerały - wapń, żelazo i potas. Świetnie uzupełnia niedobory.
  • Burak, seler, pietruszka, marchew - warzywa korzeniowe - w okresie zimowym, gdy łapie mnie przeziębienie, miksuję z nimi (surowymi!), imbirem, sokiem z cytryny, jarmużem, miodem i natką koktajle. Ostatnio byłam chora ponad rok temu - wyleczyłam wtedy infekcję wirusową właśnie w ten sposób (dodatkowo biorąc wit. C). Wirus był tragiczny - bóle mięśni, stawów, robiło mi się słabo, miałam gorączkę. Zwalczyłam w kilka dni, choć osłabienie trwało dłużej. Moja mama też złapała wtedy wirusa - niestety, wzięła antybiotyk (nie powinno się go brać na wirusy!), potem zmieniła na inne leki od lekarza i walczyła z nim 2 tygodnie. Osłabienie trwało jeszcze miesiąc. Nie piła tych koktajli.
  • Do picia: mięta, melisa, koper włoski, bukiet ziół, czystek - mięta i melisa działają uspokajająco. Mięta, koper włoski i bukiet ziół (ten kupuję w Lidlu) wspomagają także układ trawienny (ale trzeba uważać, bo wzmagają produkcję gazów ;)), wydzielanie żółci i walczą z uczuciem ciężkości po przejedzeniu. Czystka piję na wzmocnienie odporności i zrzucenie wody, gdy czuję, że gromadzi mi się w organizmie.
I to wszystko, co znajdziecie w mojej kuchni. Okazjonalnie pojawiają się np. zarodki pszenne lub łuska gryczana, ale na tyle rzadko, że nie umieściłam ich w tym wpisie. A Wy? Jakie superfoods stosujecie? :)

środa, 6 lipca 2016

Vegan Granola bar, czyli zbożowo-bakaliowy podjadajec lub dodatek do mleka/jogurtu!

Miały wyjść ciastka, a wyszedł... ciasto-placek. Ale, ale! Wybitnie dobry i apetyczny! W dodatku wegański i bezcukrowy, a jedynym dodanym tłuszczem jest masło orzechowe, które nadaje świetnego aromatu. Siemię lniane sprawia, że całość ładnie się skleiła i jest mięciutka w konsystencji. Bogactwo błonnika, wit. A i E, węglowodanów złożonych, białka roślinnego, tłuszczy (omega 3!), wit. z grupy B, potasu, fosforu, cynku i miedzi. Naturalna słodycz sprawia, że taki wypiek jest o wiele bardziej zdrowy niż dostępne "fit" ciasteczka owsiane, które "dają energię na cały poranek" (mhm, zwłaszcza, że przy takiej ilości cukru i syropu glukozowo-fruktozowego szybki będzie wzrost, jak i spadek glukozy; chyba że ktoś wstaje o 11 - wtedy jego poranek jest wybitnie krótki i faktycznie starczy mu energii ;)).

Składniki:

  • Szklanka płatków owsianych
  • Szklanka płatków jęczmiennych
  • 2 łyżki wiórków kokosowych
  • 2 łyżki otrąb gryczanych
  • 2 łyżki zarodków pszennych
  • 1 łyżka siemienia lnianego mielonego
  • 1 łyżka masła orzechowego
  • garść bakalii: rodzynki i morele suszone (mogą być dowolne)
  • starta skórka pomarańczowa
  • 2 łyżki ksylitolu
  • pół szklanki gorącej wody do zalania siemienia lnianego
W szklance mieszamy ksylitol i siemię lniane. Zalewamy gorącą wodą i intensywnie mieszamy. Dodajemy masło orzechowe i ponownie mieszamy. Do miski wsypujemy suche składniki oraz skórkę pomarańczową i łączymy z "mokrymi". Jeżeli masa jest za sucha, dolewamy jeszcze trochę wody. Przekładamy do formy silikonowej i pieczemy ok. 30 minut w 180-200 stopniach (w zależności od grubości naszego placka; można też uformować mniejsze, cieńsze ciasteczka). Podajemy z jogurtem naturalnym, mlekiem lub wsuwamy "na sucho" :)

Smacznego!

poniedziałek, 4 lipca 2016

Legal Cakes - Baton owocowo-czekoladowy, a także ciastka: Piegusek i Bajaderka

 Mówią, że do trzech razy sztuka! I w tym przypadku się to sprawdziło :) Robiłam trzy podejścia do Legal Cakes. Za pierwszym razem nie trafiłam, bo poszłam w przeciwnym kierunku... Za drugim - przedłużył się remont. I choć za trzecim razem dorwała mnie olbrzymia ulewa, to w końcu dotarłam na ul. Chłodną w Warszawie.


Po tylu pozytywnych recenzjach, nie mogłam nie spróbować ich sławetnych batonów. Nie było, niestety, Brownie, Szyszki i Koko (ten ostatni został wykupiony w całości przez jedną panią - ponoć zaopatrzyła się w 15 sztuk; młoda dziewczyna z obsługi stwierdziła, że prawdopodobnie była głodna ;)). Wahałam się między Sneaky'm, Szarlotkowym i Owocowo-Czekoladowym (budżet studenta jest nieco ograniczony :P), aż w końcu padło na ten ostatni.


Nigdy przedtem nie jadłam pieczonej owsianki, ale właśnie takową przypomniał mi ten baton. Solidny, niezbyt zbity - łatwo rozlatuje się w miejscach, gdzie są owoce. Warto wspomnieć, że wykorzystują tylko te sezonowe - i w moim przypadku były to truskawki.
Choć po podróży pociągiem nie prezentował się zanadto apetycznie, jednak w smaku... Cudo! Słodycz i aromat banana, lekko podkręcone wanilią. Cudownie miękkie płatki owsiane i jęczmienne, widocznie przebijające się w masie. Do tego kawałki czekolady (w moim batonie było ich sporo!) oraz ukochane truskawki - połączenie tak przypadło mi do gustu, że chyba znowu się po niego wybiorę do Warszawy ;) Należy także zaznaczyć, że jest baaaardzo sycący - idealny na drugie śniadanie. Próbowałam także odtworzyć ten smak w domu, ale nie wyszła mi tak zwarta konsystencja (prawdopodobnie za sprawą tego, że nie użyłam odżywki białkowej). Jednak gdy kolejnym razem użyłam jajka, efekt był bardzo podobny. Super! Koniecznie musicie spróbować!
 Skusiłam się także na ciastka - Pieguska i Bajaderkę. Tej drugiej nie uwieczniłam na zdjęciu samodzielnie (widać ją jednak w tle, jeśli przyjrzycie się na dwa zdjęcia samego batona). Była bardzo miękka i kleista, dlatego po podróży jej forma nie nadawała się zbytnio do publikacji :P Idealnie ciasteczkowa, miękka, z aromatem rumowym i bakaliami, kakao i dobrej jakości czekoladą... Dokładnie taka, jaką pamiętam sprzed okresu, gdy schudłam. A to wszystko bez cukru i dziwnych tłuszczy. 
Natomiast piegusek był mooocno orzechowy - nie widziałam go na stronie z menu, więc prawdopodobnie został zrobiony "doraźnie". Na pewno dominuje smak masła orzechowego. Do tego ponownie kawałki gorzkiej czekolady, świetnej jakości oraz rodzynki. Niezwykle kruchy i delikatny - cudowny. W masie wyraźnie przebijają kawałki orzeszków ziemnych. Ciacho jest duże, na zdjęciu jest jego połowa (ładnie "przycięta" ząbkami do okrągłego kształtu - nie mogłam się powstrzymać, żeby spróbować przed sfotografowaniem ;)).

Podsumowując: Legal Cakes bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Zdrowy skład, przystępne ceny i wyśmienity smak - aż chce się więcej i więcej :)

Ceny:
  • Baton: ok. 7,50 zł
  • Piegusek: 5 zł
  • Bajaderka: 3 zł (w najnowszym menu widziałam, że cena zmieniła się na 3,50 zł)
Dostępność: Lokale Legal Cakes w Warszawie (ul. Chłodna 2/18 oraz ul. Nałęczowska 31a) oraz dystrybutorzy na siłowniach również w innych miastach (pełna lista znajduje się na fanpage'u na facebooku)

Kaloryczność:
  • Baton: 276 kcal
  • Bajaderka: 55 kcal
Ocena:
  • Baton: 6/6
  • Piegusek: 5/6 (za bardzo orzechowy)
  • Bajaderka: 6/6
Wpis niesponsorowany.