poniedziałek, 30 stycznia 2017

OhoNatura, baton bakaliowo-warzywny Niko - Recenzja

Gdy u Zuzi z bloga LetItSweet zobaczyłam nowe warianty batonów Oho, wiedziałam, że na pewno ich spróbuję. Przyznam, że najbardziej kusił mnie Pakuri (orzeszki ziemne <3), ale Zuzia powiedziała, że dla niej był za suchy, więc w efekcie skusiłam się na szaloną Arię i marynarza Niko. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją tego drugiego :)

Wygląd
Opakowanie jest typowe dla batonów od Oho - wiele się dzieje, a za sprawą kolorowych liści na obrzeżach etykiety mam wrażenie, jakby to był produkt iście tropikalny :) Po prawej stronie znajduje się brodaty Niko - dość napakowany, z make-upem a'la Kleopatra. Ocenę urody zostawię każdemu z osobna, bo piękno to rzecz subiektywna i nie ona jest przedmiotem dzisiejszego wpisu ;) Na fioletowym tle widnieje logo, nazwa oraz informacja, iż baton jest bakaliowo-warzywny. Hm, wyczuwam, że jest to trend obecnego roku - wkomponowanie warzyw w słodkie przekąski jest ciekawym pomysłem i interesujące jest, czy się przyjmie. Jakie warzywo dominuje  w batonie? Po kolorze opakowania, ale i samego ulepka możemy wnioskować, że jest to burak. Na etykiecie znajdziemy także informację o tym, że produkt nie zawiera dodanego cukru, jest wegański oraz bezglutenowy.
Po wyjęciu z opakowania ukazuje się moim oczom brązowo-buraczana sztabka. Jest dosyć klejąca, więc jej wyjęcie stanowiło pewne wyzwanie (chociaż nie takie, jak w Quest Barze). Pod naciskiem palców delikatnie ulega deformacjom, ale próba przekrojenia go nożem skończyła się użyciem dużej ilości siły. Widać wielość pestek oraz mniejszych drobinek, które świadczą o niezłym wzbogaceniu batona. Zapach przypomina mi żytniego razowca, możliwe nawet, że lekko miodowego - niczym pumpernikiel z wędzoną śliwką :) Czas na próbę generalną!

Smak
Wgryzienie się nie stanowiło problemu, powiem baton ma typową konsystencję krówki ciągutki. Czuję delikatną słodycz moreli i rodzynek, a za chwilę pojawia się fala kwaskowatych jabłek. Czuję je bardzo wyraźnie, lecz po dłuższym żuciu zdecydowanie ustępuje. Ponownie doświadczamy przyjemnej słodyczy, a do głosu dochodzi maślaność słonecznika. Pod koniec konsumpcji odczuwam surowe kakao, które fajnie komponuje się ze słodyczą buraka. Nie czuć absolutnie młodego jęczmienia, co dla wielu jest na pewno zaletą (ma dość specyficzny aromat "rybiej karmy"). Ziarna są dość dobrze zmielone, więc wiele się nie nagryziemy. Dzięki równomiernemu rozmieszczeniu składników, wszystkie aromaty są dość wyważone. Uważam, że baton jest bardzo udany - idealnie słodki (może dla mnie ciut za słodki), a w tle cały czas pojawia się delikatnie kwaśna nuta jabłek oraz moreli. Myślę, że zdecydowanie warto się na niego skusić :)

Skład: morele, rodzynki, jabłka, słonecznik, marchew, burak, surowe ziarna kakao, młody jęczmień
Kaloryczność: 395 kcal/100 g (237 kcal/baton 60 g)
Cena: 6 zł
Dostępność: sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 5,5/6
Inne warianty smakowe: Pakuri, Aria, Mauro, Malaika, Totobi

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

piątek, 27 stycznia 2017

Legal Cakes, Chiacho - Recenzja


Jak to jest, że do Legal Cakes trafiam zazwyczaj w okolicach sesji? Czyżby mózg, głodny wiedzy, łaknął także czegoś słodkiego? :D Choć odpowiedź prawdopodobnie by Was nie zadowoliła, niemniej dzięki kolejnej eskapadzie mogę zrecenzować dla Was kolejne smakołyki ze zdrowej kawiarni/cukierni. Dzisiaj będzie to najnowszy z dostępnych smaków batonów: białkowo-tłuszczowe Chiacho.
Jedni o nim mówią, że smakuje jak chałwa. Inni - że jak Białe Michałki. Jeśli jesteście ciekawi mojego werdyktu - czytajcie do końca :)

Wygląd
W typowym dla batonów Legal Cakes opakowaniu znajduje się biała baryłka pokryta delikatnymi stróżkami czekolady. Otulona folią i przewiązana sznurkiem prezentuje się niebanalnie, wyraźnie wskazując na ręczne wykonanie produktu. Dla osób liczących makroskładniki podane są ilości BTW w porcji, a także skład - zupełnie pozbawiony cukru.
Baryłka, trzymana w lodówce, zachowuje twardy i zwarty kształt, lecz w cieple ulega wyraźnemu odkształceniu, co niestety będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach (trochę czasu upłynęło od zakupu do umieszczenia go w lodówce...). Składniki bowiem są połączone olejem kokosowym, który topi się w temperaturze ok. 20 stopni. Z tego względu zarówno na folii, jak i na palcach, zostawia tłustą powłoczkę. Słodycz pachnie wyraźnie waniliowo (a nie kokosowo), co jest prawdopodobnie wynikiem użycia odżywki białkowej o tym smaku. (w składzie nie znajdziemy ani wanilii, ani ekstraktu). W jasnej strukturze wyraźnie przebijają ciemne punkty - są to bowiem nasionka chia. Nie jestem w stanie wyczuć aromatu masła orzechowego.

Smak
Wgryzienie się nie stanowi bynajmniej problemu, bowiem baton jest dokładnie takiej samej konsystencji jak... Białe Michałki. Lekko się kruszy i rozwarstwia, co jednak nie utrudnia konsumpcji. Wyraźnie pod zębami chrupią nasionka chia. Słodycz jest wyczuwalna, ale na pewno mniej niż we wspomnianych cukierkach. Rolę przewodnią zdecydowanie gra wanilia i to ona dominuje całego batona. Dalej nie jestem w stanie wyczuć masła orzechowego - myślę, że aromat arachidów wzbogaciłby całość. Gdzieś w tle wyczuwam lekką sól (której w składzie nie znajdziemy - może to efekt użycia odżywki białkowej? Lub słonego masła orzechowego?). Czekolada nie gra kluczowej roli i właściwie nie wpływa istotnie na smak. Na języku pozostawia delikatnie tłustawą powłoczkę, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Baton jest treściwy i sycący - i gdyby nie fakt samokontroli, to na pewno całego bym zjadła :D

Prozdrowotność

Baton jest odpowiedni dla osób preferujących produkty białkowo-tłuszczowe, a także wegetarian. Nie znam składu odżywki białkowej, toteż nie mogę stwierdzić, czy sprawdzi się w przypadku wegan. Choć w składzie nie znajdziemy produktów zbożowych, to widnieje adnotacja, iż może on zawierać śladowe ilości glutenu. Ogromnym plusem jest brak dodania białego cukru (czy niezdrowych zamienników jak glukoza, fruktoza, syrop glukozowo-fruktozowy czy syrop z agawy). Chiacho jest natomiast rewelacyjnym źródłem zdrowego tłuszczu - zwłaszcza kwasów Omega-3 (chia), Omega-6 (migdały), a także magnezu i miedzi, dzięki czemu stanowi świetne urozmaicenie diety. Choć wartość kaloryczna jest wysoka, jednak mamy świadomość, że nie ładujemy w siebie śmieci, a odżywcze składniki :)

Podsumowując, obok batona owocowo-czekoladowego, Chiacho jest genialną słodkością od Legal Cakes i na pewno nie raz trafi jeszcze w moje łapki. Rewelacyjnie zastępuje moje ukochane Białe Michałki, których smaku poszukiwałam w wielu zdrowych słodyczach. Teraz wiem, że nie muszę szukać ;)

Skład: mąka migdałowa, nasiona chia, olej kokosowy, masło orzechowe, erytrol, odżywka białkowa, agar, czekolada 90%
Kaloryczność: 470 kcal/100 g (430 kcal/baton 90 g)
B: 23 g
T: 34,5 g
W: 7 g
Dostępność: lokale Legal Cakes oraz współpracujące
Cena: 8,50 zł
Ocena: 7!/6
Inne warianty smakowe: czekoladowo-orzechowy, czekoladowo-owocowy, Brownie, Karmelovy, Sneaky, L'oreo, Koko, Szyszka, Szarlotkowy, Żurawina + Goji

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

środa, 25 stycznia 2017

Wegańska pieczona kokosowa owsianka z mango

Iście tropikalne smaki potrafią przenieść nas w czas letnich wakacji. Mało kto wie, że sezon na mango wypada właśnie zimą :) Kolejnym akcentem rodem z tropików jest aromatyczne masło kokosowe (czy pamięta ktoś reklamę Bounty, jak pewien pan spijał wodę ze świeżego kokosa? :D) Mielone migdały nadają pewnej łagodnej, kremowej nuty - i pożywne, pyszne śniadanie gotowe! Serdecznie polecam, zwłaszcza zimą :)

Składniki (2 porcje):

  • 100 g płatków owsianych
  • 15 g mielonych migdałów
  • 15 g masła kokosowego (lub wiórków kokosowych)
  • 50 ml mleka roślinnego
  • 100 g mango (połówka)
  • Coś do posłodzenia

Płatki zalewamy wrzątkiem i zostawiamy do napęcznienia. Dodajemy migdały, kokos, słodzidło oraz mleko i intensywnie mieszamy. Mango kroimy w kostkę i łączymy z całością. Przekładamy do dwóch kokilek lub foremki-keksówki silikonowej i pieczemy 30 minut w 180 stopniach.


Smacznego!

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Bombus, RawEnergy, Apple&Cinnamon - Recenzja

Kolejnym batonem od firmy Bombus, który mam przyjemność spróbować, jest w wersji - cóż tu wiele ukrywać - szarlotkowej. Wariant jabłko i cynamon wydaje się być idealnym na jesienne dni - i wtedy również uległ konsumpcji ;). Wiele razy wspominałam, że uwielbiam to ciasto, a do słodyczy o takim smaku podchodzę z wielką dozą ekscytacji. Wstęp piszę jeszcze przed otwarciem opakowania, więc niejako będziecie mogli naocznie doświadczać, jak moje oczekiwania mierzą się z rzeczywistością.

Jak wspomniałam we wpisie wprowadzającym, batony firmy Bombus są bezglutenowe, wegańskie, produkowane bez konserwantów i cukru. Te z serii RawEnergy sprawdzą się także dla osób na diecie paleo. Brak przetwarzania w wysokiej temperaturze sprawia, że słodycze będą odpowiednie dla witarian.


Pierwsze wrażenie
Gdy otworzyłam opakowanie, od razu poczułam cynamon, jednak był on dość specyficzny... Lekko gorzkawy w aromacie. Po chwili dotarł do mnie aromat jabłka, ale takiego bardzo dojrzałgoe, jakby nieco sfermentowanego, lekko alkoholowego. Baton ma bardzo ciemny, czekoladowy kolor (nie mam pojęcia, czemu zawdzięcza tę barwę) i delikatnie się lepi. Jest zwarty, ale jego konsystencję spokojnie mogłabym przyrównać do plasteliny. Tak, to idealne porównanie. W wyglądzie nie wyróżniam ani cząstek jabłek, ani kawałków daktyli. Nóż wchodzi weń dość gładko - zwartość w tym przypadku nie oznacza twardości. 

Smak
Pierwsze, co poczułam, to umiarkowaną słodycz daktyli przełamaną delikatnym kwaskiem jabłek. Po chwili do głosu doszedł cynamon - pikantny i z lekką goryczką, którą wyczułam w aromacie. Aż dziwne, bo stanowi zaledwie 1% całości batona, czyli 0,5 g... Jest przyjemnie soczysty, a aromat jabłek bardziej kojarzy mi się z musem (lub marmoladą), aniżeli ze świeżymi owocami. Po dłuższym żuciu mocno ujawniają się daktyle i ich słodycz, która sprawia, że nie jestem w stanie wziąć kolejnego gryza przed wypiciem dużej ilości wody (ale próg słodkości zależy też od dnia :P). Mojej mamie, natomiast, baaaardzo smakował, więc sprezentowałam jej tę zdrową przekąskę.
W strukturze brakuje mi czegoś do chrupania - orzechów włoskich, pekan lub brazylijskich, które dodałyby także wartości odżywczych. Niemniej jednak, ten baton, spośród wszystkich próbowanych, najbardziej przypomina szarlotkę (choć tej mojej mamy na pewno nie przebije ;)).

Skład: Daktyle 64%, jabłko 35%, cynamon 1%
Kaloryczność: 302 kcal/100 g (151 kcal/batonik 50 g)
Dostępność: Carrefour, Tesco, E. Leclerc...
Cena: ok. 6 zł
Ocena: 4,5/6 (ponownie - słodycz... i brak chrupania).
Inne warianty smakowe: Coconut & Cocoa , Cocoa & Cocoa Beans, Apricot & Cashew, Cashew & Coffee, Maracuja & Coconut, Peanuts & Dates


Wpis sponsorowany. Współpraca nie ma wpływu na rzetelność recenzji.

piątek, 20 stycznia 2017

Surovital, Cocoa, Figi w surowej czekoladzie - recenzja


 Długo polowałam na figi w surowej czekoladzie. Po spróbowaniu bananów, morwy, nerkowców oraz orzechów laskowych, te bakalie kusiły mnie najbardziej. Nie mogłam znaleźć ich w Organicu, swego czasu także w Tesco, Carrefour czy E. Leclerc. Ale będąc na weekend w Lublinie, skoczyłam znowu do Tesco i moim oczom ukazały się one - w dość przystępnej cenie :)

Wygląd
Opakowanie jest minimalistyczne i eleganckie - na czarnym tle widnieje jagodowo-fioletowy prostokąt, swoją barwą nawiązując do koloru skórki figi. Na nim umieszczono biały napis. W estetycznej, standardowej paczuszce, znajdowały się dość nieregularne kształty - jedne były nieduże, inne sporych rozmiarów. Zdziwiło mnie to zróżnicowanie (w końcu figi są dość standardowej wielkości), możecie je zobaczyć na jednym z poniższych zdjęć. Niemniej jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Do moich nozdrzy doleciał cierpko-gorzki aromat surowego kakao - intensywny i bardzo przyjemny. Wanilii ani kokosa nie wyczułam.
Po przekrojeniu, ukazały mi się drobne pesteczki owocu, natomiast warstwa czekolady była idealna - nie za gruba (żeby nie zdominować owocu), ale i nie za cienka. Bardzo dobrze trzymała się figi. Z wierzchu pokrywa ją delikatny, jasny nalot, powstały w wyniku przetworzenia czekolady w niskiej temperaturze, dzięki czemu nie jest ona idealnie stopiona, lecz wytrąca się delikatny proszek (który bynajmniej nie brudzi palców).

Smak
Czekolada początkowo jest krucha, ale pod wpływem ciepła przyjemnie rozpuszcza się na języku. Jako pierwsze do głosu dochodzi gorzkie kakao - lekko cierpkie i bardzo intensywne. W wyniku gryzienia, zaczynają strzelać pesteczki figi, której słodycz i aromat są bardzo wyczuwalne. Świetnie równoważą gorycz kakao i rewelacyjnie się uzupełniają. Czekolada dość dobrze przylega do owoca - nie kruszy się zanadto, dzięki czemu nie utrudnia konsumpcji. W miarę jedzenia smaki nabierają na sile i osobiście nie jestem w stanie zjeść więcej niż dwóch fig, bo dość szybko odczuwam poziom nie tylko zasłodzenia, ale... takiego natężenia aromatów. Na pewno jest to świetny sposób na ujarzmienie słodyczowych zapędów, bowiem nie tylko zaspokajamy zachciankę, ale także dostarczamy wartościowych składników - dzięki przetworzeniu w niskiej temperaturze, kakao dostarcza nam magnezu, żelaza, błonnika i zdrowego tłuszczu. 

Skład: czekolada 50% (nieprażone ziarno kakaowca*, cukier z kwiatu palmy kokosowej*, tłuszcz kakaowy*, wanilia Bourbon* - zawartość masy kakaowej min. 65%), figi* 50%.
* składniki pochodzące z upraw ekologicznych.
Kaloryczność: 455 kcal/100 g (320 kcal/paczuszka 70 g)
Cena: 6-7 zł
Dostępność: Tesco, E. Leclerc, Carrefour, sklepy ze zdrową żywnością
Ocena: 5/6
Inne warianty smakowe: banany, rodzynki, jagody inkaskie, jgody goji, nerkowce, orzechy laskowe, migdały, morwy, orzechy brazylijskie

środa, 18 stycznia 2017

Zdrowe fasolowe brownie na umilenie sobie dnia



Fasolowe brownie chodziło za mną odkąd tylko zobaczyłam nań przepis w Internecie. Jednak w wykonaniu przeszkadzało mi wiele rzeczy: brak czasu, warunków, chęci ("a co jeśli się nie uda?"). W końcu stwierdziłam, że kiedy mam je wypróbować, jeśli nie w weekend? Właśnie wolny czas uważam za najlepszy do eksperymentów w kuchni i rozpieszczania swojego podniebienia. Ciasto nie zawiera mąki, a jeśli użyjecie bezglutenowego proszku do pieczenia - także pozbawicie go glutenu (chociaż uważam, że jeśli nie ma zdrowotnych przeciwwskazań, to nie należy go ograniczać). Samo zdrowie - białko roślinne, węglowodany złożone, białko zwierzęce (pełnowartościowe), zdrowe tłuszcze (żółtko, masło). A przede wszystkim - ciężkie, gęste, sycące i przepyszne! Z kubkiem bawarki (tak po angielsku ;)) i wiśniami dla kontrastu (lub masłem orzechowym - obydwie wersje testowane!) jest naprawdę wybitne i świetnie umila ponure dni. Nie pozostaje nic innego, jak zaprosić do spróbowania przepisu :)

Składniki:
  • Puszka czerwonej fasoli (teoretycznie 220 g po odsączeniu, w praktyce moja waga pokazała 230 g)
  • 3 wiejskie jajka
  • łyżeczka masła (10 g)
  • 3 łyżki mleka (może być roślinne)
  • 1 banan (mój miał 100 g bez skórki)
  • 20 g kakao
  • aromat waniliowy lub esencja waniliowa
  • erytrol do dosłodzenia - w zależności od tego, jak słodkie lubicie
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
Fasolę odsączamy na sitku i dokładnie przepłukujemy wodą. Wszystkie składniki dokładnie blendujemy i przelewamy do keksówki (ja użyłam silikonowej, żeby nic mi się nie przykleiło). Pieczemy ok. 55 minut w temp. 200 stopni (lub nieco mniej - musicie doglądać), aż ciasto będzie zwarte i wypieczone. Nie martwcie się, jeśli po wystygnięciu opadnie - takie uroki ciężkich wypieków :) 

Smacznego!

poniedziałek, 16 stycznia 2017

QuestBar, baton Chocolate Brownie oraz Double Chocolate Chunk - Recenzja

 Dzisiaj krótkie, ale treściwe recenzje dwóch wariantów sławetnych batonów proteinowych od Quest Nutrition, które zakupiłam podczas mojego wyjazdu do Australii. Osobiście próbowałam jeden wariant (Chocolate Brownie), drugi został skonsumowany przez mojego brata - ale postanowiłam umieścić jego krótką recenzję (przy okazji poznacie opinię osoby, która dopiero rozstała się z tradycyjnymi słodyczami i powoli wkracza w zdrowy świat - nie jest zatem "spaczona" ;)). Jako czekoladoholicy (wspomniałam o tym nie raz...) spośród wielu wariantów wybraliśmy właśnie te, które miały przypominać nasze ulubione słodycze. No to do dzieła!

WYGLĄD
Grafika obydwu batonów odzwierciedla warianty smakowe. Wersja Chocolate Brownie na brązowym tle zawiera pyszne, popękane, gęste i treściwe brownie - takie, jakie pamiętam za czasów, gdy siostra mieszkała w Londynie. Kiedy przyjeżdżała do Polski, zawsze je nam przywoziła - a ja je uwielbiałam :) Aż ślinka leci! Wariant Double Chocolate Chunk obiecuje nam iście czekoladową eksplozję - widzimy lawę czekolady wraz z ciasteczkami typu Amerykanki (albo Pieguski). Obydwa batony zawierają informację, iż produkt ma mniej niż 1 g cukru, jest bogaty w błonnik, bezglutenowy, zawiera aż 20 g protein i jest pozbawiony soi.
Double Chocolate Chunk

Po otwarciu opakowania naszym oczom ukazuje się sztabka, która mocno przypomina plastelinę - zarówno w konsystencji, jak i zbiciu. Moja wersja jest jednolicie kakaowa i nieco ciemniejsza niż brata, natomiast Double Chocolate Chunk zawiera w sobie groszki bezcukrowej czekolady. Pachnie iście kakaowo. Wariant brownie faktycznie przypomina mi to ciasto. Niesamowite! Obydwa batony dość mocno przykleiły się do papierka

SMAK
Wgryzienie się nie stanowi problemu, choć baton nie rozpływa się pod naciskiem zębów. Struktura sprawia, że mocno trzeba go przeżuwać. Pierwsze, co czuję, to uderzającą słodycz erytrolu, choć bez charakterystycznej, chłodzącej nuty. Następnie do głosu dochodzi kakao z lekko słoną nutą (idealne - uwielbiam połączenie kakao i soli). Baton jest nieco mączny, ale brak w nim chemicznego posmaku, charakterystycznego dla słabej jakości batonów proteinowych. Dzięki swojej konsystencji mocno syci. Słodycz jest dla mnie idealna, podchodząca pod moją granicę zasłodzenia, więc w trakcie konsumpcji muszę popijać - ale dzięki temu naprawdę bez wyrzutów sumienia zaspokajam swoją chęć na słodkie :) Skład Chocolate Brownie sugeruje, że zawiera migdały, ale takich absolutnie nie wyczuwam. Poezja! Naprawdę treściwe brownie - na pewno nie raz zakupię tego batona!


Obok i poniżej - Chocolate Brownie

 Konsystencja Double Chocolate Chunk przypomina tę, którą opisałam powyżej. Brat stwierdził, że jest "chewy" i dla niego - osoby przyzwyczajonej do cukru, był delikatnie słodki. Nie mogę tego zweryfikować, ponieważ nie próbowałam batona. Kawałki czekolady były miękkie i szybko się rozpuszczały. Baton był mączny, jakby sypki - z powodu białka. Bardzo mocno go nasycił.

CHOCOLATE BROWNIE
Skład: Mieszanka proteinowa 31% (Izolat białka serwatkowego), błonnik kukurydziany, migdały, woda, kakao 9%, aromat, erytrol, olej palmowy, sól morska, barwnik, sukraloza, glikozydy stewiolowe
Kaloryczność: 317 kcal/100 g (190 kcal/baton 60 g)
Dostępność: w Australii - Coles, Whoolworth; w Polsce - sklepy internetowe, ze zdrową żywnością oraz suplementami dla sportowców
Cena: ok. 10 zł (Polska); 12-15 zł (Australia)
Ocena: 6!/6

DOUBLE CHOCOLATE CHUNK
Skład: Mieszanka proteinowa (izolat białka serwatkowego), błonnik kukurydziany, migdały, erytrol, woda, bezcukrowa czekolada, kakao, naturalne aromaty, masło kakaowe, olej palmowy, sól morska, glikozydy stewiolowe
Kaloryczność: 300 kcal/100 g(180 kcal/baton 60 g)
Ocena:
Cena i dostępność: jw.
Inne warianty smakowe: sprawdź na stronie producenta

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

piątek, 13 stycznia 2017

Baton warszawski, Figa i goji z miodem gryczanym - Recenzja


Podczas mojego pobytu w Lublinie na święta, umówiłam się z Zuzią z bloga LetItSweet na shopping po eko sklepach. Nakupiłyśmy pyszności, a jedną z nich prezentuję Wam poniżej. No nie mogę się oprzeć, żeby próbować kolejnych wariantów Batonów Warszawskich - a nuż któryś w końcu mnie zachwyci? Nie było zbyt wiele do wyboru, więc skusiłam się na figę z goji i miodem gryczanym - choć za goji nie przepadam, to figa i gryka należą do moich zdrowych ulubieńców :)

Wygląd
Nasz dzisiejszy bohater opakowany jest w folię, pokrytą papierową etykietą w starym stylu. Bardzo kojarzy mi się ze sklepem "Krakowski kredens" - chociaż i Krakusi, i Warszawiacy za to porównanie by mnie zabili :D Tył wieńczy skład oraz wartości odżywcze.
Po wyjęciu batona z folijki, widzę rumiano-pomarańczowo-brązową barwę, która kojarzy mi się z wege pasztetem z kaszy jaglanej albo soczewicy czerwonej z marchewką. Wyraźny rumień na krawędziach świadczy o wypiekaniu w piecu - baton nie należy do tych z gatunku raw. Konsystencja jest zwarta i lekko twardawa. Widać wyraźnie ziarna słonecznika i siemienia lnianego, które "tematem przewodnim" tego wariantu nie są. Ciemniejsze kropki wskazują na obecność owoców goji, a drobne punkciki to pestki figi. Pod palcami zostawia tłuściutką powłokę. Aromat jest silnie gryczany - typowo palonej kaszy gryczanej. Mnie to bardzo odpowiada, bo wprost uwielbiam to zboże :) Czas na spróbowanie!

Smak
O dziwo, baton, choć zwarty, bardzo łatwo ustępuje pod naciskiem zębów. Od razu uderza mnie palony aromat zboża oraz maślaność słonecznika. Pewnej "śluzowatości" nadaje siemię, które wiąże w sobie wodę. Zdecydowanie dominują ziarna, a nie figa czy goji - mnie to bardzo odpowiada, choć jest nieadekwatne z tym, co obiecuje producent w nazwie wariantu. Cieszę się, że nie czuć goryczy goji, natomiast silny aromat miodu gryczanego rewelacyjnie komponuje się z kaszą. Słodycz jest bardzo wyważona, ale mimo wszystko wydaje mi się najsłodszy z do tej pory próbowanych przeze mnie wariantów. Ba! Śmiem twierdzić, że smakował mi najbardziej :) Fanom kaszy gryczanej bardzo, bardzo polecam!

Korzyści zdrowotne
Baton do niskokalorycznych nie należy, ale w przeciwieństwie do sklepowych słodyczy, nie zawiera glutenu, tłuszczy trans czy cukru. Jego indeks glikemiczny wynosi 32, dzięki czemu delikatnie będzie podnosił poziom cukru we krwi, a na dodatek - zapewni sytość na długo. W 100 g zawiera 30 g tłuszczu i niecałe 37 g węglowodanów, a także 10 g białka, co potwierdza zapewnienia producenta, iż stanowi zbilansowany posiłek. Dzięki temu staje się odpowiedni dla osób na dietach odchudzających, bezglutenowych, bezlaktozowych, wegetariańskich oraz dla diabetyków.

Skład: BIO mąka gryczana, BIO słonecznik, BIO siemię lniane, figa suszona, BIO olej kokosowy, BIO sezam, ksylitol, naturalny miód gryczany, jagody goji, woda źródlana, sól himalajska.
Kaloryczność: 456 kcal/100 g (273 kcal/baton 60 g)
Cena: ok. 5 zł (kupiłam w promocji za 3,60 zł)
Ocena: 5/6
Dostępność: sklepy ze zdrową żywnością
Inne warianty smakowe: truskawka z wanilią, ziarno kakaowca i pomarańcza, porzeczka i kokos, śliwka i cynamon, żurawina i czekolada

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

środa, 11 stycznia 2017

Kurczak w sosie słodko-kwaśnym z ryżem pełnoziarnistym w wersji fit!



Dzisiaj iście polska chińszczyzna :) Jak byłam w 5 lub 6 klasie podstawówki, pierwszy raz spróbowałam kurczaka w sosie słodko-kwaśnym u koleżanki z klasy. Pamiętam, że była śnieżna zima, któraś z sobót. Cały dzień chodziłyśmy po dworze, rzucając się śnieżkami, ślizgając po lodzie i zjeżdżając z górek (najlepiej na pupie :P). Wstąpiłam do niej, a jej mama zaprosiła mnie na ten obiad. Przepadłam! Od razu jak wróciłam do domu, poprosiłam mamę, żeby przygotowała mi taką samą potrawę. Oczywiście, obydwie wersje były słoikowe - z "dozą" cukru i wzmacniaczy (bynajmniej nie zdrowia ;)). Potem moja mama robiła tę potrawę także sama, a jak zmieniłam sposób odżywiania, powiedziałam jej "Papa". Aż pewnego dnia mnie olśniło, że można przecież ją zrobić w wersji fit! I z taką przychodzę do Was. Bazę stanowi bulion Miso o orientalnym smaku, dzięki wodorostom wakame. Można go zastąpić bulionem roślinnym. Dodajemy mieszankę chińską (albo warzywa: paprykę, cebulę, pędy bambusa, marchewkę, grzybki mun), świeżego ananasa, odrobinę miodu dla osłody i octu winnego dla kwasku. Do tego przecier pomidorowy (u mnie domowy!) i ryż pełnoziarnisty. Można? Można! W smaku nie odbiega od tego słoikowego, a nawet bym powiedziała, że jest o nieeebo lepszy. Zapraszam!

Składniki (3-4 porcje):
  • pojedyncza, duża pierś kurczaka
  • 200 g ananasa świeżego obranego
  • słoik przecieru pomidorowego (domowego) lub puszka pomidorów
  • opakowanie mieszanki chińskiej
  • dwie łyżki kukurydzy z puszki (bez cukru)
  • płaska łyżka mąki do zagęszczenia (użyłam pszennej pełnoziarnistej, świetnie sprawdza się także gryczana)
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki octu winnego (białego)
  • płaska łyżka miodu
  • pieprz świeżo mielony i ewentualnie sól do smaku
  • ok. 350-400 ml bulionu Miso od Amandin
  • do podania: ryż pełnoziarnisty
Pierś kurczaka kroimy w kostkę, wrzucamy do garnka i zalewamy bulionem. Wstawiamy na ogień. Dorzucamy mieszankę chińską oraz dolewamy pomidory. Gdy kurczak się ugotuje, dorzucamy kukurydzę oraz pokrojonego w kostkę ananasa. Przyprawiamy sosem sojowym, miodem i octem winnym, a także pieprzem. W odrobinie wody mieszamy mąkę do uzyskania jednolitej masy i wlewamy do gotującego się sosu. Gotujemy, aż zgęstnieje. Podajemy z pełnoziarnistym ryżem.


Smacznego!


Wpis powstał w ramach współpracy z hurtownią:
wyłącznym dystrybutorem produktów marki Amandin w Polsce.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Legal Cakes, baton Szarlotkowy - Recenzja


 Po udanym debiucie batona owocowo-czekoladowego, pieguska oraz bajaderki od zdrowej, warszawskiej cukierni Legal Cakes (recenzja), całe wakacje myślałam, kiedy znowu zawitam na Chłodną. Moim celem ponownie były Brownie oraz Szyszka i kolejny raz musiałam obejść się smakiem :) Jednak "nie ma tego złego" i spośród dostępnych wariantów - Koko, czekoladowo-orzechowy, żurawina & goji oraz Szarlotkowy - wybrałam ten ostatni. 

Pierwsze wrażenie
Po poprzednim batonie, wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Solidne, owsiankowe ciasto, otulone foliową, bardzo estetyczną etykietą w typowo jesiennych kolorach - idealna wersja na ostatni dzień września :) Po wyjęciu, czułam wyraźnie (ale nie nachalnie) cynamon, następnie delikatnie kwaskowate jabłka. W masie wyraźnie dominują płatki owsiane oraz jęczmienne, widać także drobinki cynamonu. Baton złożony jest z 3 warstw, choć nie są one mocno widoczne - najpierw spód - ciasto złożone z płatków, banana, jabłka, cynamonu i odżywki białkowej, potem warstwa gęstych, tartych jabłek i na wierzchu ponownie ciasto. Jak prawdziwa szarlotka :) Konsystencja jest zwarta, ale nie twarda - właśnie ciastowata i jędrna. Całość się jednak nie rozpada, co jest ogromnym plusem.

Smak
No, przejdźmy do konkretów, bo aż ślinka leci :D Pod naciskiem zębów, warstwy delikatnie się od siebie oddzielają. Wyraźnie chrupie tarte jabłko (czyżby dane ze skórką?), nie czuję jednak jego kwaskowatego smaku, stąd przypuszczenie, że nie jest to ani antonówka, ani szara reneta (które na pewno by się rozpadły w wyniku pieczenia). Płatki są dobrze nasiąknięte i nie chrupią, nie są także rozciapane - idealne. Czuję delikatną słodycz, pochodzącą z banana oraz subtelnie współgrające z całością wanilię i cynamon, który nie jest pieprzny i mocno pikantny (choć także nie sądzę, by był to cynamon cejloński ;)). Zwartości nadaje odżywka białkowa, której proszkowość nie jest wyczuwalna. Spokojnie można zjeść całość na raz niczym przyjemną, bezgrzeszną szarlotkę, nie doznając przy tym szoku cukrowego.

Korzyści zdrowotne
Baton nie zawiera pszenicy, cukru oraz tłuszczu, jest bogaty w węglowodany złożone, białko (nie wiem, czy jest ono wegańskie) oraz błonnik. Na pewno brakuje mi tutaj zdrowego tłuszczu - np. w postaci orzechów - ale ponieważ cukiernia dba o osoby na różnych dietach jeśli chodzi o makroskładniki, to nie może być to żaden zarzut. Zdecydowanie jest to sycąca opcja, idealna po treningu lub w ramach drugiego śniadania czy deseru - dostarczamy witaminy z grupy B oraz betaglukan i wiele minerałów, zawartych w zbożach. Śmiało mogę polecić zamiast szarlotki (choć ta mamina zawsze będzie najlepsza!).

Skład: banany, płatki owsiane, płatki jęczmienne, odżywka białkowa, cynamon, jabłka, wanilia
Kaloryczność: 247 kcal/baton 130 g (15 g białka, 40 g węglowodanów, 3 g tłuszczu)
Dostępność: cukiernie Legal Cakes w Warszawie, współpracujące lokale w innych miastach
Cena: 7,50 zł
Ocena: 5,5/6
Inne warianty smakowe: Koko, Brownie, Szyszka, Czekoladowo-Orzechowy, Owocowo-Czekoladowy, Żurawina & Goji, Sneaky, L'Oreo, Karmelovy

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

piątek, 6 stycznia 2017

The Bar Counter, baton High Protein Indulge, wersja Peanut Butter with Decadent Chocolate & Enriched with Maca



Kolejna słodycz od The Bar Counter, tym razem w wersji proteinowej. Obawiałam się chemicznego posmaku, charakterystycznego dla produktów niższej jakości oraz tej margarynowej polewy, którą znam z serii No added sugar (recenzje tutaj i tutaj), ale ostatecznie... zapraszam do dalszej lektury! :)

Wygląd
Opakowanie jest charakterystyczne dla The Bar Counter - złoto i czerń to eleganckie kolory, symbolizujące nieco elegancję. W połączeniu ze słowem "indulge", czyli zachcianka, sprawia wrażenie luksusowej przyjemności. Także nazwa nawiązuje do pewnej wytworności - "enriched", czyli wzbogacony oraz "decadent chocolate" (który w wolnym tłumaczeniu może oznaczać "muśnięte czekoladą"). Robi wrażenie ;) Napis sugeruje, że mam do czynienia z proteinową przekąską, która dodatkowo zawiera superfood - korzeń Maca, znany adaptogen. Nie oczekuję jednak, że ta odrobina wpłynie jakoś szczególnie na moje zdrowie... ale marketingowo jest spójne ;) Produkt nie zawiera cukru oraz glutenu, co także warte jest podkreślenia. Po otwarciu opakowania moim oczom ukazuje się batonik przypominający Marsa lub Snickersa w małej wersji (tylko bardziej płaskiej). Do mojego nosa od razu dociera woń orzeszków ziemnych. Pod palcami czekolada sprawia wrażenie kremowej, ale nie margarynowej - nie topi się szybko pod wpływem ciepła. Baton jest zwarty, a po przepołowieniu okazuje się, że tworzą go dwie warstwy (co mnie zaskakuje, bowiem wariant smakowy nie zapowiadał dodatku owoców): proteinowa, grubsza i przypominająca wyglądem masę nugatową w Snickersie, oraz dżem owocowy w niewielkiej ilości. To wszystko polane jest czekoladą, w której zatopione są małe kawałki orzeszków, co stanowi umiarkowanie grubą powłoczkę.
Smak
Wgryzienie się nie nastręcza trudności i śmiało ponownie mogę przyrównać batona do Snickersa. Masa proteinowa ma konsystencję przypominającą nieco plastelinową krówkę, ale jest bardziej zwarta - trochę jak w Quest barze. Mocno czuć orzeszki ziemne (nie masło, a orzeszki) zarówno w aromacie, jak i w chrupiącej strukturze. Z racji konsystencji dość długo się go żuje. Słodycz jest dobrze wyważona - nie zamula, a zaspokaja chęć na cukier. Spokojnie zjadam batonika w całości. Masa orzechowa idealnie komponuje się z owocową pastą, która nie jest kwaśna, ani wyrazista - po prostu owocowa.  Czekolada mleczna rozpływa się w ustach gładko i bagienkowato.  I przede wszystkim - nie ma absolutnie sztucznego, chemicznego posmaku. Naprawdę dobry baton i żałuję, że nie jest dostępny w Europie. Ale ale! Mamy Quest Bary, które są świetnym odpowiednikiem :)


Skład: mieszanka proteinowa (izolat białka sojowego i mlecznego), bezcukrowa czekolada proteinowa (18%) (maltitol, miazga kakaowa (3,5%), mleko w proszku, izolat białka sojowego, lecytyna sojowa, naturalny aromat), polidekstroza, maltitol, glicerol, orzeszki (6%), pasta owocowa (4,5%), sorbitol, masło orzechowe (3,5%), olej rzepakowy, proszek maca, naturalny aromat, lecytyna sojowa, barwnik (karmel), ekstrakt ze stewii, sól, przeciwutleniacze
Kaloryczność: 374 kcal/100 g (150 kcal/batonik 40 g)
Dostępność: Woolworths, Coles (Australia)
Cena: ok. 3$
Ocena: 6/6
Inne warianty smakowe: Velvety dark chocolate with sweet orange & baobab, Silky white chocolate with sweet raspberry & acai, Smooth & creamy coconut enhanced with rich chocolate & crunchy quinoa, Soft salted caramel enriched with exquisitely crunchy chocolate, Rich crunchy chocolate nestled with quinoa & cocoa nibs

Wpis niesponsorowany. Produkt kupiłam samodzielnie.

środa, 4 stycznia 2017

Zdrowy Kopiec Kreta albo sernik na zimno z bananami :)


Miał być Kopiec, wyszedł sernik :) Tak czy siak, jest niesamowicie pyszny - a dodatkowo bez cukru i glutenu! Serkowa, aksamitna masa o delikatnym posmaku banana, podkreślonym przez sok i skórkę cytrynową, do tego kakaowy biszkopt - i karnawałowe ciasto gotowe :) Bardzo lubiłam Kopiec Kreta i cieszę się, że tak łatwo jest go przygotować w wersji fit. Podstawą jest mąka (nie może być za ciężka! Polecam gryczaną Melvit), wiejskie jajka (ja mam od babci :)) oraz dobrej jakości twaróg (nie może być ciężki jak na pieczony sernik). Bardzo aromatyczne i szybkie w przygotowaniu - trzeba jedynie czekać, aż upiecze się biszkopt i masa stężeje :) Polecam!

Składniki na biszkopt:

  • 4 jajka (osobno białka i żółtka)
  • 45 g ksylitolu (lub więcej - w zależności od preferowanej słodyczy)
  • łyżka kakao (DecoMorreno lub innego bez cukru)
  • 3 łyżki mąki gryczanej (chyba że jest ciężka - wtedy odpowiednio mniej)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • szczypta soli do ubicia jajek

Żółtka ucieramy z ksylitolem na puszystą, prawie białą masę. Dodajemy stopniowo przesianą mąkę i kakao z proszkiem do pieczenia. Ubijamy białka ze szczyptą soli i dodajemy do masy. Mieszamy szpatułką, aby biszkopt był puszysty, a piana z białek nie osiadła. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy do suchego patyczka (mam piecyk gazowy i niestety nie jestem w stanie Wam powiedzieć, na ile stopni należy go nastawić - obstawiam, że ok. 180 stopni). Po wyciągnięciu z piekarnika zrzucamy na blat z wysokości ok. pół metra. Zostawiamy do przestygnięcia, a następnie delikatnie drążymy środek - zostawiają ok, 2 cm marginesu od krawędzi oraz odpowiednio grube denko. Wydrążone ciasto rozcieramy w palcach w miseczce.

Do ciasta dodatkowo:
  • półtorej banana
  • 3 łyżeczki soku z cytryny
  • łyżka kruszonych ziaren kakao do posypania
Banana obieramy ze skórki, kroimy wzdłuż na pół i kładziemy na wydrążonym biszkopcie. Polewamy sokiem z cytryny, aby nie poczerniał.

Składniki na masę serową:
  • 0,75 kg mielonego twarogu sernikowego (użyłam President)
  • czubata łyżka jogurtu naturalnego gęstego
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • ksylitol - do smaku
  • pół banana
  • 3 łyżeczki soku z cytryny
  • łyżeczka otartej skórki z cytryny
  • kilka kropel aromatu waniliowego
Pół banana blendujemy na gładką masę z sokiem z cytryny, skórką, aromatem i ksylitolem. Dodajemy po łyżce sera i miksujemy mikserem na dużych obrotach. Następnie dokładamy łyżkę jogurtu. W niewielkiej ilości wody (ok. 2 łyżki) rozpuszczamy żelatynę. Wlewamy drobną stróżką do masy serowej i szybko miksujemy na najwyższych obrotach, wtłaczając jak najwięcej powietrza. Masę wylewamy na spód kakaowy z bananami. Wierzch posypujemy rozkruszonym biszkoptem oraz ziarnami kakao. Odstawiamy na noc do lodówki do całkowitego stężenia.

Zamiast żelatyny, w wersji wegetariańskiej, polecam użyć mielonego odtłuszczonego siemienia lnianego lub agaru :)

Smacznego!

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Amandin, test porównawczy mlek roślinnych


Obecnymi trendami w świecie dietetyki i zdrowego odżywiania są eliminacja glutenu, nabiału, a także weganizm. O ile w niektórych przypadkach wynika to z kwestii ideologicznych lub zdrowotnych, o tyle w niektórych po prostu jest to kwestia przekonania, że laktoza czy gluten na pewno szkodzą i są przyczyną otyłości. Aktualnie nie spotkałam się z rzetelnymi badaniami, które by tego dowodziły, ale nie wdawajmy się w szczegóły i niepotrzebną polemikę ;) Nie należę do osób, które unikają glutenu, laktozy czy produktów pochodzenia zwierzęcego, ponieważ uważam, że kluczem jest umiar oraz różnorodność, jednak lubię od czasu do czasu próbować nowości.
Jeśli chodzi o napoje roślinne, to nie mam zbyt dużego doświadczenia. Próbowałam mleka z orzechów laskowych od Alpro (jeszcze zanim zmieniłam sposób odżywiania), mleka ryżowego waniliowego EnerBio, a ostatnio - kokosowo-ryżowego od Alpro (niesłodzonego), australijskiego migdałowego waniliowego (niesłodzonego) oraz małego migdałowego Alpro. Dwa lata temu przygotowałam także swoje pierwsze w życiu mleko migdałowe, które smakowało wspaniale. Jaki jest minus próbowanych dotychczas napojów? Nie są w stanie w 100% zastąpić smak oryginalnego mleka. Są to, jak wspomniałam, napoje - ciekawa alternatywa, która sprawdzi się w koktajlach, smoothies czy jako dodatek do owsianki. U mnie nie sprawdzają się jako dodatek do kakao czy kawy zbożowej, ale uwielbiam je popijać "ot tak", urozmaicając mój jadłospis.
Na co zwracać uwagę przy wyborze mleka roślinnego? Aby zawierały naturalne składniki i najlepiej, aby nie były słodzone cukrem - a jeśli już znajdziemy jego dodatek, to żeby nie był on zbyt duży (najlepiej odczytać tę informację z tabeli wartości odżywczych). Osobiście zwracam też uwagę na to, żeby skład makroskładników był zbliżony do tradycyjnego mleka - czyli żeby był i tłuszcz, i węglowodany. Robiąc mleko z samych migdałów czy kokosa, otrzymamy napój bardziej obfity w tłuszcze, natomiast gdy przygotujemy je ze strączków lub zbóż, będzie ono bardziej bogate w węglowodany. Kluczem jest odpowiednie wyważenie. Dobrze, jeśli jest wzbogacone w wit. A, D oraz wapń (w przypadku diet bezlaktozowych i wegańskich). No i oczywiście dobrze jest, żeby było smaczne :) Jak na tle tak szeroko zakrojonych wymagań wypadną mleka Amandin? Zapraszam do testów!


Napój owsiany z kakao BIO 1000 ml
Skład: woda, owies (10%), syrop z agawy (4,5%), kakao (1%), olej słonecznikowy, sól morska
Kaloryczność: 58 kcal/100 ml

Wlewając mleko do szklanki przekonuję się o jego typowo wodnistej konsystencji. Barwa jest lekko brązowa, kakaowa niczym Nesquick czy Puchatek. Pachnie czekoladowo, słodko, gdzieś majaczy także nuta owsiana. Napój jest klarowny - nic się nie rozwarstwia ani nie wytrąca osad. Czas na próbowanie! Okazuje się być bardzo słodki -mleko owsiane jest z natury słodkawe, a tutaj dodatkowo podbito to syropem z agawy. Czuję delikatną kremowość, a jej wrażenie zbudował dodatek oleju słonecznikowego. Smak kakao nie jest intensywny - dokładnie taki, jak we wspomnianych napojach dla dzieci. Dla osób dopiero zaczynających przygodę ze zdrowym odżywianiem byłby idealną alternatywą - dla mnie jest zbyt słodki, a przez to zamulający, i za mało kakaowy. Dodatek syropu z agawy jest zupełnie zbędny.
Ocena: 4,5/6


Napój owsiany z kokosem BIO 1000 ml
Skład: woda, owies (10%), mleczko kokosowe (3,5%), olej słonecznikowy, aromat naturalny, sól morska
Kaloryczność: 49 kcal/100 ml

Jak wspomniałam, kiedyś próbowałam mleka kokosowo-ryżowego od Alpro. Prawdę powiedziawszy, nie pachniało dość mocno kokosem, dlatego do tego wariantu podchodziłam z zaciekawieniem, aczkolwiek także z dozą rezerwy jeśli chodzi o wyczucie nuty egzotyki ;)
Gdy wlałam napój do szklanki, okazało się, że jego kolor przypomina kość słoniową (albo ecru). Nie rozwarstwiało się, było gładkie i kremowe. Pięknie pachniało kokosem! Nie tak, co prawda, jak samo czyste mleczko kokosowe, ale aromat był obłędny! Gdy spróbowałam, okazało się, że kremowość konsystencji jest także odczuwalna w smaku, przez co bardzo przypomina mleko krowie. Jest delikatnie słodkie (choć nie zawiera cukru) i naprawdę przepyszne :)
Ocena: 6/6


Napój ryżowy naturalny 1000 ml
Skład: woda, ryż (17%), olej słonecznikowy, wapń, sól morska, aromat, wit. A i D
Kaloryczność: 63 kcal/100 ml

Mleko pachnie dość mocno białym ryżem. Po nalaniu do szklanki okazuje się, że nie jest klarowne, lecz wytrącają się "farfocle" - grudki, które w samym smaku nie są wyczuwalne. Jest zdecydowanie bardziej wodniste i przezroczyste niż napój owsiany. Jest delikatnie słodki, ale nie czuć takiej jednorodności. Wypiłam, ale zdecydowanie bez specjalnych zachwytów.
Ocena: 4/6




 Napój owsiany 1000 ml
Skład: woda, owies (10%), olej słonecznikowy, fosforan triwapniowy, sól morska, wit. A i D
Kaloryczność: 46 kcal/100 ml

Napój ma kolor lekko beżowy, kremowy. Ma wodnistą konsystencję, ale nic się nie rozwarstwia. Jest klarowny i pachnie delikatnie owsem :) W smaku czuję bardzo delikatnie płatki owsiane, odrobinkę oleju, który nadaje przyjemnej kremowości, ale o dziwo - całość jest słodka mimo braku cukru! Naprawdę wyśmienite mleko - próbowałam je jako pierwsze i smakuje mi najbardziej z dotychczas próbowanych przeze mnie napojów roślinnych.
Ocena: 6/6



Produkty mogłam przetestować dzięki uprzejmości hurtowni:
jedynemu dystrybutorowi produktów Amandin w Polsce.